Blog

Ormiański ślub według obrządku apostolskiego | Armenian Apostolic Wedding

Ormiański ślub - obrządek apostolski

Ormiański ślub według obrządku apostolskiego… różni się znacznie od naszego, rodzimego ślubu kościelnego. Jeszcze przed przyjazdem przyszłego męża, panna młoda otoczona zostaje przez kobiety z rodziny i uczestniczy w zabawach i obrządkach, m.in. nad jej głową rozsypywane są monety. Spotkanie wszystkich w domu przepełnione jest muzyką i wspólnymi tańcami, co daleko odbiega od atmosfery, która zwykle panuje w katolickich domach.

Fotograf ślubny musi być czujny, gdyż… nakładanie obrączek odbywa się zanim młodzi podejdą pod ołtarz. To największa odczuwalna różnica. Ślub ormiański obrządku apostolskiego to co najważniejsze serwuje na początku. Pod ołtarzem odbywa się dalsza część ceremonii zaślubin, która niemal w niczym nie przypomina ślubu katolickiego. Trwa także znacznie dłużej, niż zwyczajowe śluby. Podczas wesela nie odczuwa się dużych różnic, oczywiście poza ormiańską muzyką. Tort weselny przynosi tyle samo radości… Panuje rodzinna atmosfera z dużą ilością dobrej, skocznej muzyki. Sona i Karen, pomimo kilkunastu lat fotografowania, pokazali mi nieznany dotąd świat ormiański. Pozwolili mi poczuć się jak w domu i sprawili, że długo będę pamiętał ten obrządek, który wiąże na zawsze dwoje ludzi. Naszą przygodę zakończyliśmy wieczorną sesją plenerową.

Pałac w Rzucewie okazał się idealnym miejscem na nocny plener ślubny. Fotograf ślubny w Gdyni… czyli ja nad morzem… ciepły wieczór. Uwielbiam wieczorne plenery. Wymagające światło, otoczenie, w którym fotograf ślubny musi się szybko odnaleźć. Krótki plener nocny w Gdyni przyniósł wiele słodkich ujęć. Sona i Karen tworzyli cudowną Parę, dzieląc się swoimi emocjami. Byli wpatrzeni w siebie… przez siebie… dla siebie. Korzystając z ciepłego wieczoru i cudownego nieba mieszaliśmy światło, miłość i noc. Lampy błyskowe, videolight oraz Dedolight paliły się niemal do czerwoności. Para młoda pomimo późnej pory spisywała się dzielnie. Sesja plenerowa w Gdyni trwała do późnej nocy. Sesję plenerową poprzedził ślub w obrządku apostolskim. Było to dla mnie nowe doświadczenie i próbowałem pracować cały czas w wielkim skupieniu, aby nic nie umknęło mojej uwadze. Jako fotograf ślubny próbowałem być wszędzie. Dostrzec każdy detal. Natomiast sesja plenerowa, pomimo trudnych i wymagających warunków oświetleniowych, była już tylko przyjemnością. Próba zapanowania nad światłem jak zwykle przyniosła mi oraz Parze wiele uśmiechu i miłych wspomnień. Podczas tego typu sesji plenerowej nie wystarczy zamontować lampy na aparacie i wypalać flesza. Trzeba ruszyć głową, trzeba zobaczyć światło zanim się stworzyć coś, czego nie ma na zdjęciu. Przecież wkoło panuje czerń… często tylko czerń i nic więcej. Wieczorna sesja plenerowa nie jest dla każdego fotografa. Nie jest też dla każdej Pary. Wieczorny plener rządzi się swoimi prawami i wymaga doświadczenia. Wymaga także umiejętności dobrania odpowiedniego źródła światła do konkretnej sceny, którą się fotografuje. Zachęcam do takich plenerów. Efekty są fantastyczne! Powodzenia! Niezależnie, czy pracujesz jako fotograf ślubny w Gdyni, czy w Krakowie – możesz zawsze spróbować.